Na FB nawiązała się dyskusja i ile bym się nie rozpisywał, zawsze było tego więcej niż ma sens pisać w komentarzu, a może warto kilka kwestii wyjaśnić – tak, aby może świadomie można było się bawić i czerpać frajdę z zabawy w orienteering z GPS.
Przede wszystkim – naprawdę dużą dokładność, która pozwoliłaby biegać na orientację z precyzją zbliżoną do potwierdzeń SI mają tylko urządzenia geodezyjne. Odbiorniki w telefonach (i zegarkach też) są coraz lepsze, ale są bezbronne na błędy wynikające na przykład z pogody czy aktywności stołecznej. I kropka – nic na to nie poradzimy aż technologia pójdzie do przodu (powoli już dociera do tego punktu, ale uzyskanie dokładności centymetrowej wymaga połączenia z internetem, dostępu do bazy danych – zwykle płatnych i do surowych danych GPS, na co np. Android w wersjach do 9 nie pozwala). Dlatego w kiepskich warunkach, zwłaszcza kiedy jak telefon ma się schowany głęboko to „pikanie” należy traktować co najwyżej jako sugestię. Dodatkowo, ponieważ warunki są zmienne, to nawet to samo urządzenie na tej samej trasie raz będzie działać idealnie a raz – wcale. Jeśli będzie działać słabo, zazwyczaj oglądając ślad zobaczymy, że cały nasz przebieg będzie na przykład przesunięty o kilkanaście metrów w bok – to właśnie efekt błędów wynikających z aktualnej pogody. Jeśli ktoś ma chęć zaprotestować, że przecież jak jedziemy samochodem, to pokazuje nam pozycję zawsze dokładnie na drodze. To prawda – ale nie jest to zasługa dokładności GPS tylko uśredniania, filtracji oraz elementarnego założenia, że samochód będzie znajdował się na drodze. Samochód jest dużo bardziej przewidywalny niż człowiek – a zwłaszcza biegacz na orientację!
Ale czy to znaczy, że nie warto korzystać? Moim zdaniem warto. Zwłaszcza, że skorzystać z tras można na wiele sposobów i każdy może dobrać sobie taki, który daje najwięcej przyjemności. Też dlatego trasy przygotowywane są zarówno dla aplikacji GPS Orienteering jak i MapRun, które różnią się nieco filozofią działania, choć mają ten sam cel:
- Z aplikacją GPS-Orienteering, która jest (podobno) bardziej intuicyjna, pilnuje kolejności PK i jeśli GPS ma czkawkę pozwala ręcznie potwierdzić punkt
- Z aplikacją MapRun, która działa jak SportIdent ze stacjami BS11 – zareaguje na każdy mijany w konkretnej odległości punkt, a dodatkowo pozwala uzupełnić niezapikane punkty po biegu – czyli można nie przejmować się jeśli miejsce się zgadza a „nie pika”, ale jeśli pika to pomaga w nawigacji
- Z aplikacją MapRunG – która ma wszystkie cechy powyższej ale można ją wgrać na zegarek Garmina – więc można biegać bez telefonu (i np ja tą formę lubię najbardziej – ale niestety wymaga to konkretnie Garminowego zegarka)
- Bez jakiejkolwiek aplikacji – tylko rejestrując ślad GPS – dowolnym zegarkiem, telefonem lub czymkolwiek. Taki ślad można dodać do wyników MapRun samemu bezpłatnie a do GPS Orienteering albo w wersji pełnej (kosztującej 4$) albo przez przesłanie organizatorowi.
- I ostatni sposób – zupełnie bez GPS, dla siebie samego i treningu.
Jaka jest korzyść z biegania z GPS? Pomiar czasu i rejestracja trasy. Obie stosowane aplikacje pozwalają przejrzeć międzyczasy, pełna wersja GPS Orienteering a MapRun online każdemu pozwala też odtwarzać ślady, porównywać warianty, bawić się rywalizacją. Ten pomiar czasu nie jest idealny – ale znów – z mojej perspektywy najważniejsze jest mieć motywację pójść do lasu pobiegać z mapą. Można oczywiście osiągnąć podobny efekt wrzucając ślady na 3DRerun czy LiveLox, ale tutaj dzieje się to samo!
Dodatkowo jeśli na punktach nie ma znaczników stwarza to ciekawe możliwości jeśli chodzi o trenowanie nawigacji – niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie czesał za lampionem licząc na fart! Tutaj ta opcja znika. I jeszcze jeden bonus – nie musimy być zależni od dnia czy godziny startu. Trasa czeka zawsze – kiedy akurat mamy chęć i czas skorzystać!
Podsumowując i odnosząc się do dyskusji na FB – każdy może powiedzieć, że jemu biega się lepiej w konkretny sposób. I to uważam że jest świetne. Celowo staram się dawać wybór. Dzięki temu jeśli ktoś woli biegać szybko, nie przejmując się pikaniem, bo i bez tego wie, gdzie jest – to pewnie, że można! Nagrywanie trasy w zegarku i w las – nawet bez znaczników. Jeśli ktoś chce mieć „piknięcie” na każdym punkcie – proszę bardzo – GPS Orienteering i jeśli nawet GPS „nie pika” – można ręcznie pilnować kolejności trasy. Trochę tak trochę tak? Bierzemy w trasę MapRun – piknie, nie piknie – jeśli jesteśmy pewni siebie, nie musimy czekać, czy ręcznie klikać. Bonusowo można złapać MP, jeśli tylko nam się wydawało, że jesteśmy w dobrym miejscu. Technologia na trasie to zło? Czas można zmierzyć sobie stoperem albo wcale i biegać czysto treningowo, korzystając z tego, że można dostać mapkę i spotkać się w gronie znajomych!